środa, 17 grudnia 2014

ślub przed Gigusiowy

Otrzymałam dziś przesyłkę z USC na Smyczkowej z aktem ślubu Witolda de Laurans i Janiny Saternus.
Tak , tak  Dziadek był łaskaw mieć przed wojną żonę.  Wspomniała o tym siostra Gigi kiedy odwiedziłam ją 11 listopada. Wspomniał też, o ślubie tym wspominały warszawskie  kroniki towarzyskie - podobno- Dziadek wżenił się w spory majątek.
Miałam nadzieję, ze w akcie może pojawi się informacja że zamieszkuje  przy Matce i podany adres ale niestety Adres na Nowym Świecie sugeruje że raczej mieszkał już sam... ech trudno. Wiem tez jeszcze że w 1934 jego ojciec już nie żył. Czyli muszę szukać  aktu zgonu Henryka Aureliusza w przedziale lat 1921-1934- tylko gdzie?

I tak się zastanawiam na nad jednym ... czy wiek Henryka Aureliusza podany w akcie urodzenia Dziadka to jego wiek w chwili spisywania aktu (tak uznałam) czy może w chwili urodzenia dziecka- a to by dawałoby rok 1872 a nie 1887. hm...

Tak czy inaczej  dalej nie wiem nic konkretnego . No oczywiście poza faktem że Dziadek miał żonę nr I , a Gigusia była nr II. Teraz wypadałoby jeszcze ustalić co się z Janiną stało. Z uwagi na zbieżność imienia myślałam że to Janina Gutowska I voto de Laurans pochowana na Powązkach- ale nie ta Janina... mam zatem znów czego szukać...

środa, 1 października 2014

Dąbrowskich ród bogaty w potomków i przodków - czyli udało się znaleźć

Oj długo stałam w miejscu oj długo z najważniejszą dla mnie  rodzinną wyliczanką. Po pierwsze Dąbrowskich jak mrówek wszędzie pełno, po drugie w skanach które trafiły do bazy programu Metryki była rocznikowa dziura. I tak zerkałam co i raz czy aby doszły nowe skany i zrezygnowana czekałam na okazję by ugryźć temat od innej strony. Zamierzałam wybrać się do parafii  w Nowym Mieście nad Pilicą gdzie urodziła się prababka moja Tekla Radzymińska. Przypuszczałam, że zgodnie ze zwyczajem ślub brany był w parafii panny młodej czyli  w Nowym Mieście- wyliczyłam na palcach że mogło to by ok 1904 roku.

Ale do Nowego Miasta mimo, że stosunkowo blisko to jakoś nie po drodze. A nawet jak już byłam w sprawach  zawodowych tamże, to z kolei na parafii nikogo kto mógłby mi pomóc- lub brak czasu. Odwiedziłam tylko tamtejszy cmentarz  i niestety po wejściu w głąb czysty, zadbany cmentarz staje sie hałdami śmieci zasypującymi  mogiły pod skarpami, mniej zamożnych rodzin ... dosłownie krzyże toną w śmieciach "tych z góry".

I wczoraj kopiując sobie drzewo z mundia (mundia od 30 września już nie działa) do ancestry , przy sprawdzaniu czy się przekopiowało dobrze zwróciłam uwagę, że mam nazwiska rodziców pradziadka Józefa Dąbrowskiego. Zakodowałam się na to że bez aktu jego urodzenia lub ślubu nie ruszę dalej bo nic nie ma a tu nieprawda. Wiem że jego rodzicami byli Walery i Franciszka Bator.
Zajrzałam do geneteki i znalazłam. Znalazłam też akt ślubu Józefa i Tekli- pobrali się jak szacowałam w 1904 ale nie w Nowym Mieście  ale w Białej Rawskiej... zatem udaję się zgłębiać koligacje rodzinne wśród Dąbrowskich z Białej Rawskiej...

piątek, 27 czerwca 2014

Wilczkiewiczów trop ... świeża krew

Otrzymałam jakiś czas temu długo oczekiwana przesyłkę z AD w Tarnowie. Jak zwykle  pełna wypiska ze znalezionymi aktami, relacjami. Wszytko ułożone opatrzone czasem uwagami (np.: że w danej miejscowości więcej aktów na to nazwisko nie znaleziono).
Akty te dotyczą rodziny mojego prapradziadka Stefana Wilczkiewicza  ur w 1844 w Libuszy syna Józefa i Salomei . Są tu akta urodzenia jego rodzeństwa, akt ślubu jednej z sióstr -Antoniny - z niejakim Jakubem Pabis,
Jest akt urodzenia jednej z córek czyli siostry pradziadka Józefy Marianny Wilczkiewicz od której wywodzi się linia Kożuchów -emigrantów do USA.

Są w końcu akta  rodziny  Jana Wilczkiewicza innego z synów Józefa i Salomei. Jego akt ślubu i akty urodzenia siedmiorga z jego dzieci... wśród nich Walentego Wilczkiewicza ur w 1865 roku w Libuszy.

Jak już uaktualniłam drzewo zaczęłam szukać czy profesor Google nie posiada w swych zasobach czegoś o którymś z nowych członków rodziny. Obstawiałam głownie  informacje o emigracji ale ... wśród wyników pojawił się wynik ze strony ogrody wspomnień . Ku mojemu zachwytowi pojawił się profil Walentego Wilczkiewicza -ze zdjęciem. Do tego kilka innych osób, zdjęć... pięknych zdjęć.
Rodzina rozrosła się o potomków Walentego a ja nawiązałam kontakt z kuzynem... z dotychczasowej korespondencji niezwykle sympatycznym kuzynem... i otrzymałam kilka jakże cennych informacji...  nie suchych faktów ale  rodzinnych anegdotek nadających postaciom ludzki wymiar.

Wśród osób o które rozrosła się rodzina jet między innymi Aleksander Kosiba syn Michaliny Wilczkiewicz (siostry Walentego), geofizyk, klimatolog... uczestnik kliku wypraw na Grenlandię i Spitsbergen - zabawny zawijas dziejowy ponieważ moja Mama od czasów szkoły średniej przyjaźni sie z pewnym geofizykiem który regularnie stacjonuje na Spitsbergenie.

Ale to nie jedyny zawijaniec dziejowy w tych nowych rodzinnych historiach...  otóż wspomniany już Aleksander Kosiba i jego żona Stefania  Ninger-Kosibowa pracowali z Eugeniuszem Romerem z rodu Romerów z Bieździedzy.

Wczoraj od Pana Mieczysława Maziarskiego, genealoga zajmującego się głownie Podkarpaciem , któremu zawdzięczam  pierwsze poszlaki w szukaniu Ciepielowskich, dostałam informację iż brat mojego praprapradziadka Ludwika Ciepielowskiego - Jan Kazimierz  był ekonomem w dworze Romerów z Bieździedzy.. cóż świat jest mały.

czwartek, 22 maja 2014

Ile to lat stania w miejscu???

Zastanawiam się ile lat stałam w miejscu w poszukiwaniach rodziny Wilczkiewiczów...  niby jakieś smętne  szczątki informacji znajdywałam.. ale  nie mogłam ich potwierdzić.. a tu  Mundia przyniosła mi skok o dwa pokolenia i poszerzenie rodziny o kilkadziesiąt osób i wreszcie mam powiązania emigracyjne które muszę jedynie teraz poskładać w całość...  Zastanawiam się jeszcze jak potwierdzić wyczytaną na pewnej stronie ze nie jaki Stefan Wilczkiewicz przyłączył się do powstańców styczniowych. Jak na razie nie mam pomysłu gdzie szukać potwierdzenia tej informacji.

W tym samym czasie co akty dotyczące Wilczkiewiczów przyszły skany z AN w Krakowie odnośnie Dattelbaumów. Nie mam czasu by poświęcić im uwagę i wyczytać coś więcej z nich poza datami które przecież znam...w ogóle ostatnio cierpię na nadmiar chęci , tropów a stanowczy deficyt wolnego czasu.
Więc korzystając z wieczora komputerowego  pędzę zagłębiać się i wnikać w niuanse... jak ja kocham te pasję.

środa, 23 kwietnia 2014

Nowa i stara rodzina

Zacznę tym że w nocy z 18 na 19 kwietnia 2014 roku  urodził się Macel, kolejny członek naszej rodziny. Mój kuzyn został tatą... brzmi to dla mnie jakos niedorzecznie bo mimo że w zeszłym roku bawiła się na jego weselu ciągle jest dla mnie chłopcem wygrywającym taneczne turnieje.


Ostatni miesiąc to też odkryci genealogiczne- jak sądzę, bo czekam na skany z AD w Tarnowie.
Założyłam sobie  drzewo na mundia po pierwsze drażni mnie od dawna MyHeritage. Powoli wszystko jest płatne. Żeby napisać maila do użytkownika innego drzewa trzeba mieć opcje Premium- drogą okropnie.
Wielka baza danych - płatna. Nie ma opcji  wykupienia dostępu np na 14 dni czy na kilka pobrań. Tylko opcja rok.... nie mam zamiaru płacić tyle... może będzie jakiś rabat to wtedy się zastanowię.   Więc zirytowana zajrzałam na ancestry szukając po raz kolejny śladu po rodzeństwie pradziadka które wyemigrowało do USA na przełomie XIX i XX wieku. I uświadomiłam sobie, ze może przecież jakiś potomek z ich rodzin ma takiego hyzia jak ja i watpie żeby miał drzewo na MyHeritage... prędzej na stronach ancestry czyli MUNDIA... założyłam i!!!! sukces !!!

Znalazłam drzewo Wilczkiewiczów... i zgadza mi się w min kilka osób, których sama ustalić dokładnie nie mogłam. Napisałam maila ale póki co został bez odpowiedzi... ale skorzystałam z danych z tego drzewa- Imiona i daty a przede wszystkim miejsce- Libusza- i wystąpiłam do AD w Tarnowie o skany. Teraz czekam niecierpliwie na przesyłkę za 50 zł (cena niewygórowana  bo złożyłam zamówieni na ok 25 skanów nie wiem ile finalnie znaleźli).
Jeśli akty potwierdzą te dane to ruszyłam z ta gałęzią po 5 latach albo i lepiej szukania bez powodzenia.

A teraz tylko doczekać się przesyłki bez zgryzienia paznokci- dobra w ramach czynności koniecznych do wykonania  zrobię księgowość firmową i rozliczę PITa- bo potem jak przyjdzie list z podekscytowania na pewno nie dam rady :-)  !!!!


czwartek, 3 kwietnia 2014

Ściany - omijać

Od dawna nie znalazłam nic nowego w rodzinnych zawiłościach. Jak  w studnię bez dna znów  wleciał mój wniosek o akt (wniosek o akt  konkretny- numer rok pełne dane) wysłany do Archiwum na Krzywym Kole...  Cóż tryb archiwalny.. nie pozostaje mi nic innego niz czekać .. bo jechać i narobić rabanu mi się chyba nie chce... bo musiałbym komuś nawymyślać  a ja sie do tego nie nadaje.

Więc uzupełniam to co mam , szukam cierpliwie  Henryka Aureliusza w metrykach dostępnych online - bez efektu.
Zajrzałam na stronę DattelbaumFamily  i zauważyłam że pan Dan  lekko przemeblował układ rodzinny, więc przejrzałam dane, uzupełniłam swoje o jego poprawki i wystąpiłam do Krakowa o akty których nie ma online...

Ostatnio cierpię na braki czasu.. nie dość że jestem zapracowana - chwilowa przymusowa przerwa bo mi auto padło- to jeszcze się zaczytałam  strasznie w pewnej książce i sie nie mogę uwolnić spod jej czaru... ale w tych wolnych chwilach  szukam tego co mnie nurtuje od dawna. Szukam jakichkolwiek informacji o rodzinie Marii Dattelbaum - o jej siostrzeńcach. Ostatnie informacje o nich mam z Krakowskiego Getta z 1940 roku  o rodzinie Kornblumów a potem nic... Nie wiem jak ich znaleźć.. czy przeżyli wojnę, o rodzinie Wojewskich tez nic nie wiem. Ostatnia informacja to zmiana nazwiska z Weisserberg na Wojewski na początku XX wieku  i dalej nic... Na listach emigrantów ich nie ma, nie ma ich w danych ancestry .uk , nic.. zniknęli.. Ale wierzę że przetrwali wojnę, że kiedyś trafię na jakiś trop.

A puki co  cieszę się z faktu że dzięki stronie www.wielcy.pl po rozpisaniu rodziny Kossowskich w moim drzewie pojawiło się kilka  wspólnych elementów w inncyh drzewach i co zabawne  łaczą się nie tylko  przez Kossowskich ale i przez Dattelbaumów.. ciekawe.. Mam nadzieję że ktoś z administratorów tych drzew się odezwie i rozwikła mi ten  rebus ...

Ciekawe... Dane z drzew na Myheritage traktuję jako jedynie sugestia bo bez podparcia aktami i innymi dokumentami zawartych w drzewach informacji nigdy nie biorę za pewnik ale jakieś tropy się pojawiają...  może znajda sie nowi kuzyni jak Szurlej..

A zapomniałabym

Dziś ustaliłam rodziców mojej ciotecznej prababki i datę jej urodzenia - Wanda Ilnicka urodziła sie w 1913 roku w Rostowie nad Donem a jej rodzicami byli Piotr i Izabela- hmmm  Anton (z Moskwy) ma w swoich danych Piotra Ilnickiego może uda sie jakoś wspólnie rozwikłać tajemnice Wandzi??/

Zwłaszcza że dziś trafiłam na ciekawe artykuły w archiwalnych gazetach a propos Ilnickiego.. bardzo ciekawe... ale póki nie upewnię się że dotyczą tego Ilnickiego nie pisnę nic więcej...


sobota, 8 marca 2014

Ojoj ale dawno nie pisałam

Ostatnimi czasami nie mam zbytnio czasu na  bloga... na szperanie w metrykach...  więc i nie ma sukcesów jakiś wielkich... ale dzieje się w rodzinie. W końcu rodzina to nie tylko przodkowie, to tez nowe pokolenia potomków... i ślub się trafił... i oczekiwanie na kolejnego  "Dyliżansa".

W życiu codziennym pomiędzy pracą, domem i rodziną znalazła się chwilka na XI urodziny Genpolu. Niezwykle miło było poznać na żywo szacowne grono genealogów i jakże przykro było się rozstać... bo stanowczo przedkładam rozmowę twarzą w twarz nad nawet najsympatyczniejsze rozmowy online.

W poszukiwaniach mam kilka tropów, kilka śladów...  rośnie lista miejscowości,  które muszę odwiedzić osobiście a nie tylko wirtualnie przeszukać metryki...
ech... a czas.. jakby sie kurczy...

Stwierdziłam dziś że mój fijoł genealogiczny osiągnął stan maksimum... marzę o emeryturze by móc w spokoju indeksować, jeździć po "moich" parafiach...
Jak mam wolną chwilę  to wpadam na minutkę chociaż na cmentarz... zerknąć czy aby ktoś się nie trafi z "moich".  Ech... pasja...